Nagrobek
i kamienica Krzysztofa Sachsena, mistrza cechu powroźników w
Strzegomiu
Marek
Furmankiewicz
Wieloletnie
zaniedbania i zły stan finansów publicznych, a może raczej brak świadomości
dziedzictwa kulturowego sprawiły, że w ciągu ostatniego półwiecza z
krajobrazu dolnośląskich miast zniknęła olbrzymia ilość nawet
nietkniętych w czasie wojny zabytkowych budowli. Ten przykry proceder
nie ominął także Strzegomia. Zaledwie kilka lat temu, w niedzielę 30
lipca 1995 r. około godziny 23, na strzegomskim rynku runęły stropy
kamienicy nr 11, roznosząc wkoło chmury kurzu i pyłu [7]. W ten sposób
z wielkim hukiem zakończyła swój żywot jedna z nielicznych już
zabytkowych kamieniczek centrum miasta.
Na
drugi dzień pozornie nie naruszone ściany budynku kryły w sobie tylko
gruzowisko. To, co pozostało, przeznaczono do całkowitej rozbiórki,
ale wojewódzki konserwator zabytków zgodził się początkowo ze względów
bezpieczeństwa tylko na rozebranie górnych kondygnacji. Na tylnej ścianie
budynku znajdowała się tablica z godłem cechu powroźników i napisem
„Christop Sachse 1730".
Dzięki interwencji kronikarza strzegomskiego, pana Walentego Wyrwy,
tablica została zabezpieczona i przeniesiona do strzegomskiego muzeum,
które do 1997 r. znajdowało się w murach obecnego kościoła
rzymsko-katolickiego pw. Najświętszego Zbawiciela i Matki Boskiej
Szkaplerznej. Inaczej mogło grozić jej zniszczenie lub wywiezienie z
gruzem na wysypisko. Zainteresowany herbem p. Wyrwa odnalazł na
cmentarzu komunalnym pod wezwaniem św. Mikołaja, tablicę nagrobną z
podobnym godłem. Znajduje się ona w murze cmentarnym tuż przy wejściu
od strony miasta przy ul. Świdnickiej, obok współczesnej tablicy poświęconej
Juliuszowi Filli. Inskrypcja w języku niemieckim mówi prawdopodobnie o
ówczesnym właścicielu kamienicy, przełożonym cechu powroźników -
Krzysztofie Sachsenie (tłum. Sobiesław Nowotny): "Zbliż się / mój wędrowcze / i podziwiaj pomnik dziecka poświęcony
godnym czci rodzicom / a mianowicie [pomnik] świętej pamięci / mistrza Krzysztofa Sachsena / mieszczanina i powroźnika
tutejszego, jak również szacownego cechu / powroźników przełożonego,
/ który / urodził się w Gleisbergu w Miśni3, z prawdziwie
chrześcijańskich rodziców / 24 lutego, roku pańskiego 1669. /
Freiberg w Miśni był miejscem, gdzie w roku pańskim 1685 / zawodu
swojego rzetelnie się wyuczył. / Strzegom przyjął go w roku 1694 w
poczet swoich / mieszczan4. / Jak jego żywot był
sprawiedliwy, pobożny i prawy; / tak też błogosławione były jego
czyny, / aż 14 listopada 1736 roku chwalebną drogę życia bło= / gosławienie
zakończył, po tym jak 67 lat i 8 miesięcy po chrześcijańsku ją
prowadził. / Dwukrotny stan małżeński przyniósł mu radość i błogosławieństwo;
/ pierwszy, który z obdarzoną czcią i cnotą / panią Marią Sachsen
z domu Müller / radośnie prowadził, / zaś drugi z bardzo czcigodną
i cnotliwą / panią Anną Rosiną Sachsen z domu Rauten Zweigen, / która
/ urodzona 19 sierpnia 1712 roku, 4 października 1735 roku w 24 roku
swojego / życia odeszła przed nim do wieczności, dwoma synami / mu błogosławiąc,
z których jeden wedle duszy już przy Bogu, wedle ciała / zaś, u boku
swoich rodziców spoczywa; starszy, dzięki / troskliwości wiernych
opiekunów, tenże dziecięcy pomnik postawić / kazał, pisze jeszcze
na ich krypcie: / Spoczywajcie znużone członki dobrze [w spokoju] w
waszej krypcie śmierci / aż was Jezus kiedyś do siebie do nieba powoła."
Główna
część tablicy, z napisem, ma wymiary około 1,3 x 0,9 m. W górnej części,
po lewej stronie, widnieje herb cechu powroźników, z prawej zaś
znajduje się uszkodzone leżące putto – bez głowy i lewej dłoni. W
podstawie płyty, oprócz typowego motywu śmierci (czaszka i skrzyżowane
kości), wyryto inicjały: „J:G:S”, „J:W”. „T:F”
i „GF:B:”. Można sądzić, że pierwszy („J:G:S”)
reprezentuje kilkuletniego wówczas syna Sachsena, zaś pozostałe - ówczesnych
mistrzów cechu strzegomskich powroźników, którzy byli najpewniej
prawdziwymi fundatorami płyty.
Trudno dziś odtworzyć historię
kamienicy i jej domniemanego właściciela ponad to, co wyryto w
kamieniu. Po wojnie 30-letniej (1618-1648) Strzegom był prawie całkowicie
zniszczony i wyludniony. W połowie XVII wieku mieszkało w nim zaledwie
około 400 osób, podczas gdy przed wojną około 3 tysiące. Miasto
starało się zatem werbować nowych osadników różnymi zachętami
[4]. Wśród nielicznych osób, które przybyły w poszukiwaniu lepszego
życia do Strzegomia, był także sam Sachsen. Zamieszkał on tu
prawdopodobnie przed 1694 r. i na pewno nie od razu stał się zamożnym
człowiekiem. Zgodnie z potwierdzonymi przez magistrat 15 czerwca 1682
r. artykułami, jako przybysz, by stać się mistrzem cechowym musiał
wykonać w 14 dni 1 wagę lnu o długości 36 łokci, szpulę o długości
30 łokci i zapłacić 2 srebrne grosze [6]. Jego kamienica została
prawdopodobnie przebudowana w 1730 r. na co wskazywać może wspomniana
już tablica pamiątkowa (a może stał się wtedy jej właścicielem?).
Być może związane to było z odbudową miasta po wielkim pożarze w
1718 r., chociaż ta pierzeja nie była wówczas zniszczona. Pierwotnie
- podobnie jak większość budynków w rynku - posiadała ona
podcienie, które zabezpieczały handel i pieszych przed opadami
atmosferycznymi. Widoczne są one jeszcze na rysunku Wernhera
przedstawiającym Strzegom około 1754 roku [8], a ich zarys można było
zobaczyć także na bocznej ścianie ruiny budynku. Krzysztof Sachsen w
1733 r. był jednym z 4 mistrzów cechu powroźników [3] i jako przełożony
- „nadstarszy” („ober=Eltesten”) - musiał należeć do
szanowanych i zamożnych mieszczan. Świadczy o tym także fakt, iż
podobnie jak w innych dużych parcelach północnej i zachodniej pierzei
rynku, jego dom posiadał z tyłu ogród. Po śmierci żony Marii, z którą
nie miał dzieci, poślubił on o 42 lata młodszą Annę Rauten Zweigen,
dla której ślub oznaczał prawdopodobnie awans społeczny i
zabezpieczenie bytu, a dla Sachsena szansę na dochowanie się potomka,
którego też wkrótce się doczekał. Śmierć jej i drugiego syna - być
może w rezultacie powikłań przy porodzie - był dla niemłodego już
wówczas Sachsena najwyraźniej ciężkim przeżyciem. Zmarł nieco
ponad rok później.
Po śmierci
Krzysztofa w 1736 r. kamienicę odziedziczył prawdopodobnie jego
kilkuletni syn. W 1749 r. dom w transakcji kupna-sprzedaży został
wyceniony na 108 talarów [2], co może oznaczać, że po osiągnięciu
pełnoletności sprzedał on kamienicę. W XIX w. została ona znacznie
przebudowana. Najpewniej związane było to ze zmianą jej funkcji na
zajazd. Zlikwidowano wówczas podcienie i odnowiono fasadę, ozdabiając
ją skromnymi gzymsami, profilowanymi opaskami tynkowymi wokół okien
drugiej i trzeciej kondygnacji oraz koronującym gzymsem konsolkowym. Do
naszych czasów zachowało się też w sieni zabytkowe sklepienie
kolebkowe z lunetami [8]. Zgodnie z kroniką Filli wydaną w 1889 r. dom
nr 11 w Rynku posiadał gospodę oraz przywilej warzenia 3 i pół miar
piwa [2]. Na pocz. XX w. znajdował się tu zajazd „Pod Czarnym Orłem”
(Gasthof zum Schwarzen Adler)
[1], który istniał do 1945 r.
W marcu
1945 r. w wyniku działań wojennych zniszczona została przylegająca
od zachodu wąska kamieniczka i budynek narożny tej pierzei rynku.
Zapewne znacznie osłabiło to mury dawnego domu Sachsena, gdyż w
dawnych czasach budynki często wspierano wzajemnie o siebie. Po 1945 r.
w kamienicy zlokalizowano bar gastronomiczny „Piast”, a powyżej -
dużą salę zabaw działającą do lat sześćdziesiątych (kto wie,
czy nie wyburzono w tym celu jakichś ścian działowych). Postępująca
degradacja budynku sprawiła, że w końcu lat osiemdziesiątych ze względów
bezpieczeństwa został on całkowicie opuszczony, a w 1989 r. zawalił
się fragment stropów. Możliwości finansowe miasta sprawiły, że
jedynym pomysłem administracji była chęć sprzedaży kamienicy lub
jej wyburzenia, na co z kolei nie chciał się zgodzić wojewódzki
konserwator zabytków. W rezultacie budynek stał opuszczony aż do
feralnej niedzieli [7]. Na drugi dzień po wypadku w przylegającej
kamienicy nr 12 pojawiły się niepokojące rysy i szczeliny. Po
ekspertyzie rzeczoznawcy zdecydowano o natychmiastowym wykwaterowaniu
wszystkich jego mieszkańców do hotelu, ze względu na groźbę
zawalenia z kolei tego budynku. Na szczęście tym razem przeprowadzono
remont zakończony w 1997 roku [5]. W międzyczasie kamienica Sachsena
została całkowicie rozebrana.
Jako
dopełnienie dzieła zniszczenia 29 maja 2000 r. grupa wandali wyrwała
ze ściany cmentarnej i porozbijała na kawałki nagrobek Sachsena i współczesną
tablicę poświęconą J. Filli. Policja prowadziła śledztwo, ale po
pewnym czasie prokuratura ze Świdnicy umorzyła sprawę z powodu niemożności
wykrycia sprawców. Staraniem Towarzystwa Miłośników Ziemi
Strzegomskiej rozbite fragmenty zostały zabrane do Ogrodów Miejskich i
spojone klejami kamieniarskimi. Planowane jest eksponowanie nagrobka na
ekspozycji w Wieży Targowej, gdzie chroniony będzie zarówno przed
wandalami jak i czynnikami atmosferycznymi. Miejmy nadzieję, że w ten
sposób przetrwa kolejne setki lat.
Autor
składa podziękowania za pomoc p. Sobiesławowi Nowotnemu i p.
Edmundowi Szczepańskiemu.
|